"And all I can taste is this moment
And all
I can breathe is your life
’cause sooner or later it’s over
I just don’t want to miss you tonight
And I don’t want the world to see me
’cause I don’t think that they’d understand
When everything’s made to be broken
I just want you to know who I am"
Goo Goo
Dolls - Iris
Kot czuł na karku oddech
śmierci. Jej zapach unosił się w całym pokoju. Czaiła się po kątach, wciąż
niezbyt silna, aby zaatakować, ale wystarczająco znacząca, aby zostawiać już
swoje żniwo. Miał wrażenie, że towarzyszy niektórym członkom tej rodziny od
chwili narodzin. Zazwyczaj była niczym pasożyt, żyła dookoła nich, zabijała
ludzi z ich otoczenia, a gdy przestawali być przydatni – gdy nie było już
więcej strachu i bólu, nie miała się czym karmić – zabijała również ich. Kot
wątpił, aby śmierć się nim zainteresowała, ponieważ jego nieodłączną
towarzyszką od dekady była samotność.
Między nim, a jego starym
przyjacielem, który siedział po przeciwnej stronie pokoju, na szpitalnym łóżku
leżał starszy mężczyzna. Miał zapadnięte policzki i oblicze osoby, która w
swoim życiu miała zbyt dużo zmartwień. Wyglądał na starszego niż był w
rzeczywistości, a zmarszczki jeszcze bardziej uwidoczniła długa choroba, z
którą się zmagał. Wyglądał, jakby spał, choć Kot nie był tego pewien. Równie
dobrze mógł czuwać. Gdy widział go ostatni raz, był pełen życia i wigoru.
Poczuł ukłucie w sercu, ale szybko odpędził od siebie uczucia. To nie było
miejsce na sentymenty, niezależnie od przeszłości, którą kiedyś dzielił ze
starcem.
Szakal wpatrywał się w niego
uważnie. Oddychał równomiernie, ale dość cicho. Obaj nie chcieli zbudzić starszego
mężczyzny. Poza tym nie mieli o czym rozmawiać. W świecie, po którym się
poruszali, ufać nie należy nawet swojej rodzinie, a co dopiero obcej osobie,
którą kiedyś kochało się jak brata. Życie pędzi dalej i łatwo zapomina o
wszelkim przywiązaniu między ludźmi, które kiedyś istniało.
–
Dobrze wyglądasz, Kocie – odezwał się w końcu jego stary przyjaciel, wstając i
kierując się w jego stronę. Kot również wstał i musiał nieco unieść głowę, aby
spojrzeć na wyższego od siebie mężczyznę.
–
Wybacz, nie mogę powiedzieć vice versa – odparł chłodno, zatrzymując wzrok na
długich włosach przyjaciela, wciśniętych pod kurtkę.
Starzec chrząknął, a mężczyźni od
razu przestali rozmawiać. Kot przez chwilę zastanawiał się, czy to oni go
obudzili, czy deszcz, który z furią uderzał w parapet, czy może mężczyzna w
ogóle nie spał, a jedynie przysłuchiwał im się.
– Tam
znajdziecie wszystko, czego potrzebujecie – powiedział słabo, wskazując ręką na
czarną teczkę, leżącą na stoliczku przy łóżku.
Szakal zabrał ją pierwszy i zaczął
przeglądać dokumenty. Kot obserwował, jak jego oczy przesuwają się po tekście.
Wydawało mu się, że na twarzy starego przyjaciela przez chwilę pojawił się ból,
ale uczucie szybko zniknęło, zastąpione znajomą maską obojętności. Wziął od
Szakala teczkę, a później sam zaczął czytać. Przewrócił kolejną stronę, gdy coś
zwróciło jego uwagę.
– Tu jest błąd – zauważył. – Jeśli chodzi
o dane matki.
– Nie ma żadnego błędu – odezwał się
starzec.
– Ale to przecież niemożliwe, żeby... – urwał i
spojrzał w dokumenty jeszcze raz. Jeśli to była prawda, sprawa przedstawiała
się jeszcze gorzej, niż myślał.
– Czy w
naszych umowach nic się nie zmienia? – Pokręcili głowami. – Znajdźcie je. Jeśli
mnie by się coś stało, one znajdą się w ogromnym niebezpieczeństwie. A czas nagli.
Obaj pokiwali głowami i ruszyli w
stronę wyjścia. Szakal wyciągnął rękę po teczkę, ale Kot tylko ostro na niego
spojrzał. Te dokumenty decydowały o jego być lub nie być, a Szakal był jedną z
ostatnich osób, której on by zaufał.
–
Chłopcze, mógłbyś jeszcze chwilę zostać? – zapytał chory mężczyzna. Nie
potrzebowali więcej słów, aby zrozumieć, o którego z nich chodziło. Szakal
zamknął drzwi, a Kot podszedł do łóżka, a następnie usiadł na jego krawędzi.
Starzec otworzył szeroko oczy i wbił w niego bursztynowe spojrzenie.
Dotychczas Kot myślał, że starzec
jest już bardzo wyczerpany. Mówił z trudem, miał problemy z formułowaniem zdań.
A tymczasem tylko jego ciało było zniszczone, umysł miał wciąż jasny i bystry.
Przenikliwe spojrzenie było tego najlepszym dowodem.
– Jedną
z nich już poznałeś, chłopcze. – Kot spojrzał na niego ze zdumieniem. Poznał
córkę tego człowieka? Kiedy? Gdzie? Na pewno by zapamiętał, ale teraz nic nie
przychodziło mu do głowy. – Dziewczynka w ogniu – dodał enigmatycznie starzec,
a Kot otworzył szeroko oczy, ale nic nie powiedział. To była ona...? Chory
kontynuował: – Trzymaj się Szakala. Osobno nie stanowicie przeszkody, ale razem
jesteście nie do pokonania. Naprawdę. Zaufaj mi.
Kot popatrzył na niego z uwagą. Miał
wrażenie, że cała złość i wszystko, co ich kiedyś poróżniło, teraz zdawało się
być jedynie błahostką. Wciąż kochał tego mężczyznę, wciąż zrobiłby dla niego
wszystko. Wciąż byli dla siebie rodziną, nieważne, co się kiedyś wydarzyło. W
tym momencie nie miało to znaczenia. Ta świadomość uderzyła w niego z całą
swoją mocą.
–
Oddałbym ci wszystko – szepnął starzec, dotykając dłonią twarzy Kota. – Będę
czekał, gdy wrócisz z dziewczynkami do domu, synu.
Mężczyzna zrozumiał, że został
odprawiony. Zabrał teczkę i ruszył ku drzwiom. Zanim je otworzył, rzucił
ostatnie spojrzenie na łóżko i całą aparaturę, która podtrzymywała życie
chorego. Nie zostało wiele czasu, musiał się pospieszyć. Gdy tylko znalazł się
na korytarzu, Szakal podszedł do niego. Leniwy wyraz jego twarzy nie zwiastował
niczego dobrego.
Kiwnęli głowami na pożegnanie
kobiecie, która opiekowała się chorym, a następnie opuścili mieszkanie. Szybko
zeszli po kręconych schodach na parter i dopiero tam odważyli się porozmawiać.
– Widzę, że pogłoski okazały się prawdziwe – zaczął
Szakal. Kot zmarszczył brwi. – I w końcu nie udało ci się spać na cztery łapy. –
W jego głosie pobrzmiewała kpina. – Liczysz zapewne na kontakty staruszka,
który wyciągnie cię z tego bagna, co?
Kot
nie zawahał się. W jednym momencie trzymał teczkę, a w drugim
przyciskał Szakala do ściany, trzymając rękę na jego gardle i niemal go dusząc.
Szakal nie wydawał się być tym zdziwiony. Wyglądał wręcz dziwnie spokojnie,
biorąc pod uwagę rękę, która naciskała na jego krtań.
– A tobie co obiecał? – odezwał się Kot wrogo i z
nienawiścią. – Może to, że niektórzy zapomną o kilku rzeczach, jakie zrobiłeś?
Szakal
go odepchnął, kopiąc wolną nogą w kość piszczelową Kota. Miał
nadzieje, że mu ją złamał, ale mu się nie udało. Kot zaatakował błyskawicznie,
Szakal osłonił się lewą ręką, a potem wymierzył celny cios pięścią w brzuch
Kota. Mężczyzna cofnął się, uderzył butami o schody, a następnie upadł na nie,
przewracając się.
– Nie próbuj mnie pokonać – wymamrotał Szakal,
oddychając szybko. – Nigdy ci się to nie udało i nie uda teraz.
Kot
nie odpowiedział. Oboje rzucili spojrzenie na teczkę. Kot
złapał ją pierwszy, bo wcześniej upuścił ją koło schodów i bez problemu mógł ją
teraz dosięgnąć.
– Pracuję sam – powiedział Kot, ignorując słowa
chorego. – I nie obchodzi mnie twoja umowa ze staruszkiem – dodał.
Spodziewał się,
że Szakal spróbuje mu siłą odebrać teczkę z dokumentami. Nic takiego się nie
stało, jego przeciwnik stał, oparty o ścianę i obserwował. Pozwolił mu
swobodnie wyjść z kamienicy, jakby nagle przestało mu zależeć.
hejo! a czy to nie jest to opowiadanie, które kiedyś wydać chciałaś? co to mi link na myloga wysłałaś? i ktore to przeczytałam, a opinii wyrazić zapomniałam?
OdpowiedzUsuńNo, to jest to. Wow, jest ktoś, kto przez to przebrnął?! Nie wierzę. Szukamy motywacji do napisania 2 części. Naprawdę szukamy, a pewnie sama wiesz, że ktoś czytający i chcący więcej całkiem nieźle motywuje.
OdpowiedzUsuńTo znaczy - Lai szuka. Ja bym mogła pisać, pisać, pisać, ale nie jestem w stanie napisać za dwie osoby... A jestem jakieś 2 rozdziały przed Lai.
OdpowiedzUsuńIntrygująąąco, co z resztą mówiłam o prologu już dawno dawno temu :D
OdpowiedzUsuń/~EmmAbigail
letę, mam nawet wrażenie, że teraz wygląda ładniej :P
OdpowiedzUsuńpodgląd: http://s6.ifotos.pl/img/podgldpng_esqnqsa.png
szablon: http://hostuje.net/file.php?id=51059b55f4e0aede28780b8aca0e5035
pozdrawiam!
O, jak ładnie! Dzię-ku-je-my! :)
OdpowiedzUsuńno problem, od tego tu jestem :) klient nasz pan ^^
UsuńAwwww *-* Mazz, pisz dalej! xDD
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem całe, powiem tak: w pewnych momentach nie wiem czy Kot to człowiek czy kot xD. Podobało mi się ... idę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuń