niedziela, 8 marca 2015

Rozdział XVIII cz. II

[Maja]


Morskie fale obijały się o pale, na których było osadzone molo, a ja wpatrywałam się w horyzont. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne i niezrozumiałe? Zacisnęłam dłonie w pięści czując, że paznokcie wbijają mi się w skórę. Skrzywiłam się jeszcze bardziej, a z oczu ciekły mi łzy. Nie mogłam tego tak zostawić.
Wzięłam kilka ciężkich oddechów, zrobiło mi się zimno. Zaczęłam biec, choć nawet nie wiedziałam, dokąd zmierzam. Skupiałam się na rytmie uderzania stopami o drewniane molo, a później o chodnik. Z dbałością o każdy oddech wciągałam i wypuszczałam powietrze z ust. Chciałam spróbować sprawić, aby w tej chwili liczył się tylko bieg, nic więcej. Jakby nie istniało nic poza moim ciałem, a nogi niosły mnie przed siebie. Po jakichś trzech kilometrach, gdy lekko się zmęczyłam, zaczęłam znów rozważać to wszystko.
Może coś w tym było, że po prostu wszystko poszło zbyt szybko, a my powinniśmy dopiero się poznawać, a nie uważać się za parę. Najzwyczajniej nie pasowaliśmy do siebie i tak powinno być. Może prędzej czy później i tak to by się rozleciało, nie ważne już z czyjej winy? Nasze spotkania były miłe, potrafiliśmy godzinami rozmawiać o wszystkim, ale czy tak naprawdę kiedykolwiek była szansa, aby to potrwało dłużej? Właściwie go nie znałam, a on nie znał mnie. Przecież nawet mógł uważać mnie za przygodę albo odbierać tę znajomość zupełnie inaczej niż ja.
Weź się w garść, Miśka – usłyszałam głos w głowie. – Przecież to nie jest koniec świata i jeszcze nadejdą dobre dni.
- Nie będzie dobrze – powiedziałam do samej siebie.
Próbowałam uspokoić się jak najbardziej, zapomnieć o tym dniu i o całym minionym tygodniu. Zaczęła mnie boleć kostka, choć nigdy mi się to nie zdarzało. Stanęłam na chwilę i zaczęłam ją rozmasowywać. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę gdzie jestem i ile tym samym przebiegłam. Musiało być to około dziesięciu kilometrów, a wcale tego nie odczułam. To znaczy – zmęczenie nie odgrywało żadnej roli, choć powinno. I tak miałam ochotę umrzeć, ewentualnie zwijać się z bólu, byle tylko zapomnieć i nie myśleć o niczym.
Wyjęłam komórkę i zauważyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Kuby. Czyżby się stęsknili? Nie oddzwaniałam, ale skierowałam się do mojego mieszkania. Byłam w stanie przebiec jeszcze kilka kilometrów, miałam ogromną ochotę na prysznic i coś zimnego.
Ostatnie pięćset metrów pokonałam szybkim marszem, starając się, aby mój oddech się ustabilizował. Wjechałam windą na górę. Ciotka zostawiła mi kartkę, że coś jej wypadło i wróci następnego dnia, więc włączyłam muzykę na tyle głośno, aby było ją słychać w łazience i aby sąsiedzi jej nie słyszeli. Wrzuciłam ubrania do kosza na brudną bieliznę i przy okazji zobaczyłam w lustrze jak okropnie wyglądam. Nie wiedziałam już, czy to wpływ ostatniego tygodnia, czy dzisiejszego dnia, ale to wszystko po prostu mnie przerosło. Weszłam do kabiny prysznicowej, a woda spływała po moim ciele. Zamknęłam oczy i stopniowo się odprężałam. Wtarłam w siebie dużą ilość nieziemsko pachnącego, waniliowego żelu pod prysznic, a włosy umyłam szamponem o tym samym zapachu. Odczekałam chwilę, upajając się w tym czasie słodkim aromatem, a później spłukałam wszystko gorącą wodą. Poczułam się jak nowonarodzona i doznałam przypływu energii. Mimo że wcześniej byłam raczej sceptycznie nastawiona do spotykania się w dniu dzisiejszym z nowymi siostrami, postanowiłam jednak złożyć im odwiedziny.
Nałożyłam na twarz tonę pudru, wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta pomadką. Uśmiechnęłam się sama do siebie, choć wyglądało to strasznie sztucznie. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam suszyć włosy. Usłyszałam dzwonek telefonu dochodzący z korytarza, więc wyłączyłam suszarkę i wybiegłam w szlafroku z łazienki.
- O, żyjesz! – usłyszałam zadowolony głos Kuby. – Spotkałaś się już ze swoim lubym? – Westchnęłam ciężko i wypuściłam powietrze nosem.
- Tak – odpowiedziałam. – O więcej nie pytaj, bo nie ma sensu. Ogarnę się, skoczę do monopolowego i za pół godziny będę.
- Tak źle? – zapytał. Przeszłam przez mieszkanie i, zanim mu odpowiedziałam, wyłączyłam muzykę.
- Proszę, nie drąż tego tematu – powiedziałam cicho. – Widzimy się za pół godziny. – Rozłączyłam się. Z jednej strony nie miałam ochoty się z nimi spotykać i słuchać morałów, a także patrzyć na szczęście Mi i Piotrka, ale z drugiej strony miałam świadomość, że zwariuję, jeśli zostanę sama w domu i zrobię jeszcze więcej głupich rzeczy.
Ubrałam się w czarne rurki i czarną koszulkę z napisem „Szukam drugiej połówki (Może być 0,7 l)”, którą dostałam na urodziny od Patrycji, w zeszłym roku. Założyłam trampki i narzuciłam na siebie ciepłą bluzę. Włożyłam portfel do małej torebki, wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi kluczem.
Winda nie działała, więc zeszłam schodami. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Anita z pytaniem co mi kupić, bo wybierają się z Luśką do sklepu monopolowego, a ja tym samym nie muszę go odwiedzać. Ustaliłyśmy, że złożymy się we czwórkę na butelkę wódki mieszczącą litr tego trunku, a ewentualnie możemy się tym z kimś podzielić. Nie zamierzałam pić dużo, ale na trzeźwo nie szło przeżyć tego wieczora.
Przyspieszyłam kroku, gdy zdałam sobie sprawę, że tramwaj jadący w stronę Kuby rozkładowo powinien niedługo się pojawić. Po jakimś czasie wsiadłam do pierwszego wagonu i dojechałam do skrzyżowania Hallera z Czarnym Dworem i tam wysiadłam. Przeszłam pieszo chodnikiem do mieszkania Kuby. Nie wiedziałam nawet, na którym piętrze mieszka, bo wcześniej spotkaliśmy się tylko pod jego blokiem, ale to nie było dla mnie przeszkodą. Spojrzałam na domofon, gdzie pod ostatnim numerem widniało nazwisko Streich, które zostało przekreślone i poprawione na Wiankowski. Nacisnęłam przycisk i przedstawiłam się, gdy usłyszałam głos Kuby. Wpuścił mnie i weszłam na najwyższe piętro, poszukując odpowiedniego numeru.
- Cześć Maja – powiedział Kuba stojąc w drzwiach, a ja nie myśląc wiele wtuliłam się w niego na przywitanie, a później odsunęłam się od niego, wyminęłam go i weszłam do środka. Na łóżku siedziała Emi z Piotrem, a na kanapie Julia z Mikołajem. Zdałam sobie sprawę, w jakiej sytuacji znajdował się dotąd Kuba. Chociaż z drugiej strony – z jego podejściem, nie powinno mu to przeszkadzać.
Kuba pociągnął mnie do kuchni, nalał do dwóch szklanek Sprite’a i wrzucił po parę kostek lodu. Wypiłam łyk i spojrzałam na niego pytająco. Usiedliśmy na podłodze pod szafkami. Nie było zbyt wygodnie, a podłoga na pewno była brudna, ale na chwilę obecną jakoś mnie to nie obchodziło.
- Chyba zerwaliśmy – powiedziałam w końcu, gdy w szklance pozostał sam lód.
- Jak to chyba? – zapytał zdumiony, przekrzywił głowę i wbił we mnie wzrok.
- Po prostu. Miałam opowiedzieć mu o wszystkim, a po dwóch zdaniach wymamrotał że szkoda, wziął nogi za pas i zwiał.
- W takim razie widzę, że bardzo inteligentny facet jednak z niego jest – roześmiał się Kuba, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. – A tak serio, daj sobie z nim spokój, nie warto.
- Powiedz mi jak mam to zrobić, skoro go kocham? Nie potrafię tak z dnia na dzień wymazać tych wszystkich wspomnień, widywać go na uczelni i zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Po prostu niemożliwe. – Podkurczyłam kolana i oparłam na nich brodę. Ściana nagle stała się bardzo interesującym obiektem do wpatrywania.
- Nie mówię, że teraz, ale powoli wyjdziesz z tego, przyzwyczaisz się – powiedział spokojnie.
- Mam pozbyć się uczuć i stać się zimna, tego chcesz? – zapytałam. – Adam to część mojego życia, część mnie – powiedziałam ze łzami w oczach, które szybko starłam. Nie zamierzałam się znowu rozklejać przy Kubie.
- Daj sobie trochę czasu, przemyśl to. Jesteś wolna i możesz robić, co chcesz, a jeśli komuś to przeszkadza to ma problem, po prostu. – Skrzywiłam głowę i pokiwałam nią przecząco.
- Nie, Kubuś – odparłam. – To tak nie działa. Nie chciałbyś mieć czasem kogoś, do kogo możesz zwrócić się z każdą sprawą, kto o tobie myśli, pamięta, zawsze wysłucha, doradzi, przytuli?
- Do tego nie potrzeba związku – odpowiedział krótko i wzruszył ramionami. – Na dłuższą metę średnio się takie układy sprawdzają.
- Czyli, twoim zdaniem, mam powiedzieć Adamowi, abyśmy zostali przyjaciółmi po tym wszystkim co było między nami? – zapytałam z lekkim wyrzutem w głosie. Działał mi na nerwy, ale na chwilę obecną był jedyną osobą, która znała moją sytuację.
- Tego nie powiedziałem. – Pokręcił głową. Otworzył już usta, aby powiedzieć jeszcze coś, ale przerwał mu dzwonek do drzwi.
Kuba poderwał się z miejsca i pobiegł do korytarza, a ja, nie mając nic innego do roboty, poszłam za nim. Anita i Luśka z czegoś się śmiały, ale początkowo nie dało się z nich wyciągnąć, o co chodzi. Ta młodsza niemal uderzała głową w ścianę na klatce schodowej, a Leokadia skryła twarz w dłoniach i próbowała zahamować wybuch śmiechu.
- One piły coś wcześniej? Albo teraz? – zapytałam Kubę, obok którego stałam. Wzruszył ramionami. Chyba tak samo jak ja zastanawiał się, co zaszło.
- Nie – powiedziała Luśka, gdy już trochę się uspokoiła. – Masz bardzo miłych sąsiadów, Kuba.
- Zwłaszcza sąsiadkę – powiedziała Anita i znów dostała ataku śmiechu.
- Słucham? – Jakub był zdziwiony. Wciągnął obie do środka i zamknął drzwi. – Psujecie mi wizerunek! – Niemal krzyknął Kuba.
- Wcale nie! – odgryzła się Anita dość oburzonym tonem. – My tylko pomyliłyśmy piętra. Ale ta twoja sąsiadka spod szóstki jest naprawdę bardzo ładna, wiesz?
- No proszę, mam chyba konkurencję – powiedział Kuba, a wszyscy się roześmialiśmy wyobrażając sobie walkę o sąsiadkę. Weszliśmy do pokoju i rozsiedliśmy się na wolnych miejscach.
- Co wam tak wesoło? – zapytał Piotr, a wtulona w niego Emi spojrzała na nas z zaciekawieniem. Miki oderwał na chwilę wzrok od Julii, ale później stracił zainteresowanie nami.
- Anita ma nową dziewczynę – powiedziałam trochę na wyrost. Znów parsknęliśmy śmiechem.
- Jeszcze nie – odpowiedziała. – Ale kto wie, co los nam ześle.
- Widzisz Kuba, chyba będziesz musiał obejść się smakiem – powiedziała Luśka dość bezczelnym tonem.
- Na co mi jakaś sąsiadka, skoro mam ciebie? – zapytał szczerząc zęby i spojrzał na moją bliźniaczkę. Momentami przestawałam ogarniać ich relację.
- I tu się zdziwisz, bo twoja sąsiadka ma całkiem przystojnego brata. – Anita uśmiechnęła się do Luśki.
Kuba nie chciał tego komentować, więc wyszedł do kuchni, aby zrobić drinki, a ja rozsiadłam się pomiędzy Anitą i Luśką.
- Nie wiecie może czy sąsiedzi z dołu nie mają może jeszcze jednego brata? – zapytałam właściwie, aby przerwać panującą ciszę.
- Mogę iść zapytać – powiedziała Anita, a zaraz po tym wstała. – Idziesz ze mną?
- Wiesz co, może jutro to ogarniemy – powiedziałam. Nie miałam zamiaru iść z nią do sąsiadów z wizytą zwłaszcza, że byli to obcy ludzie, którzy zapewne też chcieli mieć trochę spokoju.
- Możecie być trochę ciszej, bo Julę boli głowa? – zapytał Miki. Po prostu wpadł pod pantofel, a mieszkanie Kuby było zdecydowanie zbyt małe na tyle osób.
- Spoko, możemy iść do kuchni – powiedziała Anita. W tym momencie wyobraziłam sobie siedem osób w tym małym pomieszczeniu i trochę mnie to przeraziło.
Ewakuowaliśmy się do kuchni, gdzie Kuba robił drinki, a w pokoju zostały Mi i Jula, które sprawiały wrażenie zmęczonych. Usiedliśmy ściśnięci, na zmianę po obu stronach ściany, a każdy z nas dzierżył w dłoni szklankę. Piotr i Mikołaj nie pili alkoholu, a samą Colę.
Kuba przyniósł swojego słynnego laptopa i słuchaliśmy najgłupszych piosenek, jakie tylko udało nam się znaleźć w Internecie, w międzyczasie oglądając jakieś filmiki lub parodie teledysków. Z Anitą śpiewałyśmy przeróbki KlejNut, a Luśka patrzyła na nas jak na idiotki, szepcząc coś do Mikiego, który próbował śpiewać z nami.
- Czuję się jak na wiosnę na wyspie, kiedy też tak ściśnięci siedzieliśmy – stwierdziła Anita. – I atmosfera podobna. – Uśmiechnęła się. – Bardzo fajnie, że was poznałam. Mam pomysł.
- Jaki? – zapytał Kuba, a ja spojrzałam na nią z zainteresowaniem.
- Zagrajmy w „Prawda czy wyzwanie” – powiedziała.
- Jestem za – odpowiedział jej chór głosów. Luśka początkowo nie chciała grać, ale pod naciskiem moim i Mikołaja się zgodziła.
Przez jakiś czas wszyscy wybieraliśmy prawdę i opowiadaliśmy o wielu rzeczach z przeszłości, niektórych naprawdę głupich. Opowiedziałam o moim pierwszym bieganiu z Pawłem i o tym, jak to zdolny Kuba rzucił mi kartkę z numerem w tramwaju. Luśka opowiedziała o swoim byłym chłopaku Radku i zastaniu go w łóżku z byłą przyjaciółką, Kuba otrzymał mnóstwo pytań na temat Daniela (który na przykład miał dwadzieścia czarnych garniturów), Anita wymieniła z imienia listę swoich byłych chłopaków i dziewczyn, a Piotr został zapytany na przykład o to, jak poznał Mi, jak wyglądała ich pierwsza randka. Miki opowiedział między innymi, że poznał Luśkę dlatego, bo miał akurat wizytę u jej ojca lekarza, a także powiedział dość oczywistą rzecz, że z naszej piątki najbardziej podoba mu się Julia.
Później Anita przełamała zwyczaj zadawania pytań i wybrała wyzwanie od Luśki. Moja bliźniaczka myślała przez dłuższą chwilę nad zadaniem, szepcząc coś do Mikołaja przy okazji. Chyba pytała go o radę, ale nie wnikałam.
- Anito, znajdź w tym mieszkaniu coś, co pogrąży Kubę i sprawi, że wszyscy zmienimy zdanie na jego temat.
- Przyjmuję – powiedziała moja młodsza siostra, po czym wstała i udała się na wycieczkę. Wyszliśmy za nią i ustawiliśmy się wzdłuż ścian. Najpierw zajrzała do łazienki, ale wyszła po krótkiej chwili (i nawet się nie zacięła!) i skierowała się do pokoju. Otwierała kolejno wszystkie szafki i przeglądała wszystko, co się w nich znajdowało. Z jednej z nich wyjęła damskie, koronkowe stringi, a z drugiej czasopismo, które zdecydowanie było kierowane do dorosłych facetów, a na okładce wdzięczyła się naga kobieta. Założyliśmy, że Anita wykonała zadanie, bo Kuba nawet się zaczerwienił, co w jego przypadku oznaczało bardzo dużo. Następną osobą był Piotr, który dostał zadanie, aby puścić w pokoju piosenkę, której najbardziej nie lubi Emilia. Z Luśką już prawie się zakładałyśmy, że tego nie wykona, bo jest pod pantoflem, ale dzielnie sprostał zadaniu i puścił Crazy Froga, ale Emilia już spała na łóżku obok Julii i się nie obudziła. Mikołaj dostał zadanie, aby zagrać na gitarze jakąś serenadę i to zrobił, a wyszło mu to całkiem zgrabnie. Kolejna byłam ja i obawiałam się bardzo tego zadania, bo Mikołaj i Luśka długo dyskutowali co mi zadać, jednocześnie niemal się kłócąc.
- Maja, wyjdziesz na chodnik przed blok i masz za zadanie przez trzy minuty krzyczeć, że kochasz Kubę. – Pokręciłam głową. Oni chyba na głowę upadli. Założyłam trampki i wyszłam z mieszkania, a oni poszli za mną.
- Kuba, kocham cię! – krzyknęłam po raz pierwszy. Starałam się oddalić dostatecznie od bloku, aby nikogo nie budzić, ale ulicą przechodzili jeszcze jacyś ludzie i patrzyli na nas bardzo dziwnym wzrokiem. Zastanawiałam się, czy nie ma wśród nich moich znajomych i miałam ogromną nadzieję, że nie pojawią się jakieś plotki.
Czułam, że mam zdarte gardło, gdy Mikołaj powiedział, że trzy minuty minęły i mogę skończyć. Kolejne zadanie dałam Kubie, który zatańczył w ciasnej kuchni Macarenę, a później zdjął koszulę.
- Iiiiiiii! – zapiszczała Anita.
- Moje oczy! Ała! – jęknęła Luśka i schowała głowę gdzieś między ramieniem Mikołaja, a szafką
- Dawaj, dawaj! – Skandowałyśmy z Anitą, aby zdjął jeszcze więcej. Wyciągnęłam z kieszeni garść drobniaków i rzuciłam nimi w Kubę.
- Nie, proszę – powiedziała Luśka. – Nie chcę stracić wzroku!
- Weź nie strasz gości – dodał Miki.
Piotr wyciągnął głowę przed siebie i skierował ją do pokoju.
- Mi! Jula! Kuba się rozbiera – wykrzyknął, ale dziewczyny spały chyba tak mocno, że się nie obudziły.
 Specjalnie nie dawałam zadania Luśce, aby to Kuba jej je wymyślił. Potraktował ją bardzo łaskawie i musiała tylko zaśpiewać jakąś kolędę wychylając się przez okno. Szczerze mówiąc, współczułam sąsiadom, ale nie zamierzałam im przerywać.
Wkrótce też skończyliśmy wszelakie gry i zabawy i znów usiedliśmy w kuchni, dopijając ostatnie drinki, które już właściwie składały się tylko ze Sprite’a. Zeszło nam szybciej, bo w międzyczasie do picia dołączył się Piotr.
- Mam jedno miejsce wolne u mnie w mieszkaniu – powiedziałam. – Więc jeśli ktoś chce spać w komfortowych warunkach to zapraszam.
Myślałam, że Luśka pierwsza przystanie na tę propozycję, w końcu lubiła wygodę, a dzielenie łazienki z pięcioma innymi osobami zdecydowanie do niej nie pasowało. Zamiast niej zgłosiła się Anita i postanowiłyśmy się zbierać. Było już późno, więc żaden tramwaj już nie jeździł. Do mojego mieszkania były mniej więcej dwa kilometry, ale musiałyśmy i tak jakoś się tam dostać, więc właściwie nie przejmowałyśmy się odległością.
- Co tam słychać u Adasia? – zapytała Anita radosnym głosem. Miałam ochotę wbić ją w chodnik za to, że mi przypomniała. Naprawdę, chciałabym o nim nie myśleć, ale jak w takiej sytuacji mam być spokojna?
- Bardzo dobrze, zerwaliśmy – odpowiedziałam tonem mojej nauczycielki historii, która miała w zwyczaju mówić „bardzo dobrze, trzy minus” po odpowiedzi ustnej na lekcji.
- I jak się z tym czujesz? – zapytała. Kolejna osoba, która miała zamiar doprowadzić mnie do szewskiej pasji. Zacisnęłam pięści i skrzywiłam się mimowolnie.
- A nie widzisz? Kijowo, ale stabilnie. – Wzruszyłam ramionami.
- Może musi minąć trochę czasu, abyście sobie uświadomili, co jest dla was ważne? – zastanowiła się Anita. – Przemyślicie to wszystko, a potem wrócicie do siebie.
- O ile wrócimy – powiedziałam bez entuzjazmu. – Jak na razie nie widzę tego.
- Widzisz, aby zniszczyć potrzeba niewiele, ale aby odbudować musicie się oboje postarać. – Kolejne mądre i trafne słowa. Mimo, że przyswajanie informacji przeze mnie było na chwilę obecną dość słabe, bardzo dobrze rozumiałam sens tych słów i chciałam wierzyć, że więcej tego błędu nie popełnię.
- Teraz już to wiem, ale wtedy było inaczej – powiedziałam. – To był impuls, nadal nie wiem, dlaczego to zrobiłam, a tym bardziej, jak to odkręcić.
- Każde wydarzenie czyni cię silniejszą, nie ważne czy to jest sukces czy porażka. Wszystko będzie miało jakieś przełożenie w przyszłości, na pewno coś na tym zyskasz. – Ton mojej młodszej siostry wskazywał na to, że była pewna tego, co mówi.
Miała rację, ale dziwnie było mi słyszeć porady takiego rodzaju od osoby młodszej ode mnie i w dodatku od Anity. To była jakaś abstrakcja, nie znałam jej wcześniej od tej strony.
- To wszystko zależy od tego, jak to się na mnie odbije – stwierdziłam. – Wiesz, teraz mam co robić, praktycznie cały czas jestem w biegu, więc właściwie nie powinnam mieć czasu na rozmyślania i dołowanie się. Ale później wyjedziecie i zostanę sama. A wtedy może być różnie – dodałam ponuro.
- Nie martw się – powiedziała Anita, tym swoim specyficznym, radosnym tonem. – Kuba nauczy nas teleportacji i będziemy mogli się spotykać częściej.
- Nie mogę siedzieć wam cały czas na głowie – powiedziałam dość smętnie. Sama nie wiedziałam co mam robić, ani czy chcę spędzić z tymi ludźmi więcej czasu niż to konieczne. – Mam ostatnio wrażenie, że powoli wszyscy mamy siebie dość.
- To pewnie przez ten stres, bo nie wiemy, co będzie jutro, pojutrze czy za tydzień. – Anita mówiła to dość pewnym tonem.
- A ty? – zapytałam z ciekawości. Może znajdę rozwiązanie mojej sytuacji? – Najłatwiej przyjęłaś tę wiadomość do siebie i radzisz sobie z tym chyba najlepiej. Jak to robisz?
- Ja? – zastanowiła się i podrapała się po głowie. – Lubię adrenalinę, wreszcie coś się dzieje, nie siedzę sama w domu. Więc podoba mi się ta sytuacja.
Na tym zakończyłyśmy tę rozmowę, bo dotarłyśmy do mojego bloku. Winda wyjątkowo działała, co było rzadkim zjawiskiem. Stała na ósmym piętrze, więc wcisnęłam przycisk, aby ją przywołać.
- Pójdę schodami – powiedziała Anita. – Mam klaustrofobię i tak niezbyt mi się widzi teraz jechać windą.
- Naprawdę? – zapytałam. – Ja kiedyś miałam lęk przestrzeni, że bałam się zejść po schodach.
- Zbyt często zacinam się w małych pomieszczeniach, więc wolę nie ryzykować. – Uśmiechnęła się, a mi na myśl przyszły windy w OiO i w Gmachu B, których się bałam. – Na którym piętrze mieszkasz?
- Na dziewiątym – powiedziałam. Anita zaczęła wchodzić po schodach, a ja poczekałam chwilę i wsiadłam do windy.
Spotkałyśmy się pod moimi drzwiami. Moja siostra miała całkiem niezłe tempo, skoro czekała już na mnie na górze.
- W tej windzie było światło? – zapytała Anita.
- No, zawsze jest – powiedziałam dość zdziwiona.
- To mogłam nią jechać, dlaczego mi nie powiedziałaś? – powiedziała z wyrzutem Nita. Momentami przestawałam ogarniać jej myślenie. Cały czas mnie zaskakiwała.
Weszłyśmy do mieszkania, starając się nie obudzić ciotki. Zdjęłyśmy buty i poszłyśmy do mojego pokoju. Rozłożyłam łóżko i odsunęłam je trochę od ściany. Często nocowałam znajomych, więc wiedziałam, że we dwie spokojnie się wyśpimy.
Poprosiłam Anitę, aby wybrała sobie coś z mojej szafy do spania, a sama wyszłam do kuchni, aby przygotować gorące mleko, na które obie miałyśmy ochotę. Było dość późno i w zasadzie powinnyśmy iść spać, ale nie przeszkadzało nam to zupełnie w rozmowach.
Przez te kilka godzin zdążyłam poznać cały życiorys Anity, dowiedzieć się, jakie wady mieli jej byli faceci i byłe dziewczyny, a jakie zalety posiada Inez. Chociaż podobno w ich związku też ostatnimi czasy nie było zbyt ciekawie i, zdaniem mojej młodszej siostry, dobrze, że mają teraz kilka dni przerwy. Doszłam po raz kolejny do wniosku, że nie bierze na poważnie związków, a traktuje je raczej jako formę zabawy, a przy okazji ewentualne wsparcie i przyjaźń. W niektórych aspektach byłyśmy do siebie podobne, ale miałam wrażenie, że moje myślenie było bardziej dojrzałe.
To znaczy, nadal nie wystarczało, aby być z kimś na dłużej i byłam tego teraz świadoma. Po tych kilku godzinach już sama nie wiedziałam, co czułam i co nadal czuję do Adasia, a jaka relacja wiąże mnie z Pawłem. Anita była za tym, abym wróciła do tego drugiego. Próbowałam jej to wyperswadować i uświadomić, że to była tylko jednorazowa przygoda, a uczucie wygasło, ale miałam wrażenie, że okłamuję samą siebie.
Z drugiej strony zależało mi na tym, aby Adaś mi wybaczył i aby wrócić do tego, co było między nami przed wyjazdem. Ta chemia i ten dreszcz, gdy przypadkowo mnie dotknął, jego głos i spojrzenie. Uśmiech, gdy przerywaliśmy na chwilę pocałunek i mina, gdy próbowałam mu wytłumaczyć jakieś trudne zagadnienie, a on tego nie łapał. Nasz związek nie trwał długo, ale jednak zostawił we mnie część siebie i nie zamierzałam tak łatwo się poddawać.
Chociaż z drugiej strony, nie wiedziałam, czy ta walka jest jeszcze czegoś warta…
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy