Morskie fale obijały się o pale, na
których było osadzone molo, a ja wpatrywałam się w horyzont. Dlaczego to
wszystko musi być takie trudne i niezrozumiałe? Zacisnęłam dłonie w pięści
czując, że paznokcie wbijają mi się w skórę. Skrzywiłam się jeszcze bardziej, a
z oczu ciekły mi łzy. Nie mogłam tego tak zostawić.
Wzięłam kilka ciężkich oddechów, zrobiło
mi się zimno. Zaczęłam biec, choć nawet nie wiedziałam, dokąd zmierzam.
Skupiałam się na rytmie uderzania stopami o drewniane molo, a później o
chodnik. Z dbałością o każdy oddech wciągałam i wypuszczałam powietrze z ust.
Chciałam spróbować sprawić, aby w tej chwili liczył się tylko bieg, nic więcej.
Jakby nie istniało nic poza moim ciałem, a nogi niosły mnie przed siebie. Po
jakichś trzech kilometrach, gdy lekko się zmęczyłam, zaczęłam znów rozważać to
wszystko.
Może coś w tym było, że po prostu
wszystko poszło zbyt szybko, a my powinniśmy dopiero się poznawać, a nie uważać
się za parę. Najzwyczajniej nie pasowaliśmy do siebie i tak powinno być. Może
prędzej czy później i tak to by się rozleciało, nie ważne już z czyjej winy?
Nasze spotkania były miłe, potrafiliśmy godzinami rozmawiać o wszystkim, ale
czy tak naprawdę kiedykolwiek była szansa, aby to potrwało dłużej? Właściwie go
nie znałam, a on nie znał mnie. Przecież nawet mógł uważać mnie za przygodę
albo odbierać tę znajomość zupełnie inaczej niż ja.
Weź
się w garść, Miśka – usłyszałam głos w głowie. – Przecież to nie jest koniec świata i jeszcze
nadejdą dobre dni.
- Nie będzie dobrze – powiedziałam do
samej siebie.
Próbowałam uspokoić się jak najbardziej,
zapomnieć o tym dniu i o całym minionym tygodniu. Zaczęła mnie boleć kostka,
choć nigdy mi się to nie zdarzało. Stanęłam na chwilę i zaczęłam ją
rozmasowywać. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę gdzie jestem i ile tym samym
przebiegłam. Musiało być to około dziesięciu kilometrów, a wcale tego nie
odczułam. To znaczy – zmęczenie nie odgrywało żadnej roli, choć powinno. I tak
miałam ochotę umrzeć, ewentualnie zwijać się z bólu, byle tylko zapomnieć i nie
myśleć o niczym.
Wyjęłam komórkę i zauważyłam, że mam
kilka nieodebranych połączeń od Kuby. Czyżby się stęsknili? Nie oddzwaniałam,
ale skierowałam się do mojego mieszkania. Byłam w stanie przebiec jeszcze kilka
kilometrów, miałam ogromną ochotę na prysznic i coś zimnego.
Ostatnie pięćset metrów pokonałam
szybkim marszem, starając się, aby mój oddech się ustabilizował. Wjechałam windą
na górę. Ciotka zostawiła mi kartkę, że coś jej wypadło i wróci następnego
dnia, więc włączyłam muzykę na tyle głośno, aby było ją słychać w łazience i
aby sąsiedzi jej nie słyszeli. Wrzuciłam ubrania do kosza na brudną bieliznę i
przy okazji zobaczyłam w lustrze jak okropnie wyglądam. Nie wiedziałam już, czy
to wpływ ostatniego tygodnia, czy dzisiejszego dnia, ale to wszystko po prostu
mnie przerosło. Weszłam do kabiny prysznicowej, a woda spływała po moim ciele.
Zamknęłam oczy i stopniowo się odprężałam. Wtarłam w siebie dużą ilość
nieziemsko pachnącego, waniliowego żelu pod prysznic, a włosy umyłam szamponem
o tym samym zapachu. Odczekałam chwilę, upajając się w tym czasie słodkim
aromatem, a później spłukałam wszystko gorącą wodą. Poczułam się jak nowonarodzona
i doznałam przypływu energii. Mimo że wcześniej byłam raczej sceptycznie
nastawiona do spotykania się w dniu dzisiejszym z nowymi siostrami,
postanowiłam jednak złożyć im odwiedziny.
Nałożyłam na twarz tonę pudru,
wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta pomadką. Uśmiechnęłam się sama do siebie,
choć wyglądało to strasznie sztucznie. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam suszyć
włosy. Usłyszałam dzwonek telefonu dochodzący z korytarza, więc wyłączyłam
suszarkę i wybiegłam w szlafroku z łazienki.
- O, żyjesz! – usłyszałam zadowolony
głos Kuby. – Spotkałaś się już ze swoim lubym? – Westchnęłam ciężko i
wypuściłam powietrze nosem.
- Tak – odpowiedziałam. – O więcej nie
pytaj, bo nie ma sensu. Ogarnę się, skoczę do monopolowego i za pół godziny
będę.
- Tak źle? – zapytał. Przeszłam przez
mieszkanie i, zanim mu odpowiedziałam, wyłączyłam muzykę.
- Proszę, nie drąż tego tematu –
powiedziałam cicho. – Widzimy się za pół godziny. – Rozłączyłam się. Z jednej
strony nie miałam ochoty się z nimi spotykać i słuchać morałów, a także patrzyć
na szczęście Mi i Piotrka, ale z drugiej strony miałam świadomość, że zwariuję,
jeśli zostanę sama w domu i zrobię jeszcze więcej głupich rzeczy.
Ubrałam się w czarne rurki i czarną
koszulkę z napisem „Szukam drugiej połówki (Może być 0,7 l)”, którą dostałam na
urodziny od Patrycji, w zeszłym roku. Założyłam trampki i narzuciłam na siebie
ciepłą bluzę. Włożyłam portfel do małej torebki, wyszłam z mieszkania i
zamknęłam drzwi kluczem.
Winda nie działała, więc zeszłam
schodami. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Anita z pytaniem co mi kupić, bo
wybierają się z Luśką do sklepu monopolowego, a ja tym samym nie muszę go
odwiedzać. Ustaliłyśmy, że złożymy się we czwórkę na butelkę wódki mieszczącą
litr tego trunku, a ewentualnie możemy się tym z kimś podzielić. Nie
zamierzałam pić dużo, ale na trzeźwo nie szło przeżyć tego wieczora.
Przyspieszyłam kroku, gdy zdałam sobie
sprawę, że tramwaj jadący w stronę Kuby rozkładowo powinien niedługo się
pojawić. Po jakimś czasie wsiadłam do pierwszego wagonu i dojechałam do
skrzyżowania Hallera z Czarnym Dworem i tam wysiadłam. Przeszłam pieszo
chodnikiem do mieszkania Kuby. Nie wiedziałam nawet, na którym piętrze mieszka,
bo wcześniej spotkaliśmy się tylko pod jego blokiem, ale to nie było dla mnie
przeszkodą. Spojrzałam na domofon, gdzie pod ostatnim numerem widniało nazwisko
Streich, które zostało przekreślone i poprawione na Wiankowski. Nacisnęłam
przycisk i przedstawiłam się, gdy usłyszałam głos Kuby. Wpuścił mnie i weszłam
na najwyższe piętro, poszukując odpowiedniego numeru.
- Cześć Maja – powiedział Kuba stojąc w
drzwiach, a ja nie myśląc wiele wtuliłam się w niego na przywitanie, a później
odsunęłam się od niego, wyminęłam go i weszłam do środka. Na łóżku siedziała
Emi z Piotrem, a na kanapie Julia z Mikołajem. Zdałam sobie sprawę, w jakiej
sytuacji znajdował się dotąd Kuba. Chociaż z drugiej strony – z jego
podejściem, nie powinno mu to przeszkadzać.
Kuba pociągnął mnie do kuchni, nalał do
dwóch szklanek Sprite’a i wrzucił po parę kostek lodu. Wypiłam łyk i spojrzałam
na niego pytająco. Usiedliśmy na podłodze pod szafkami. Nie było zbyt wygodnie,
a podłoga na pewno była brudna, ale na chwilę obecną jakoś mnie to nie
obchodziło.
- Chyba zerwaliśmy – powiedziałam w
końcu, gdy w szklance pozostał sam lód.
- Jak to chyba? – zapytał zdumiony,
przekrzywił głowę i wbił we mnie wzrok.
- Po prostu. Miałam opowiedzieć mu o
wszystkim, a po dwóch zdaniach wymamrotał że szkoda, wziął nogi za pas i zwiał.
- W takim razie widzę, że bardzo
inteligentny facet jednak z niego jest – roześmiał się Kuba, a ja posłałam mu
mordercze spojrzenie. – A tak serio, daj sobie z nim spokój, nie warto.
- Powiedz mi jak mam to zrobić, skoro go
kocham? Nie potrafię tak z dnia na dzień wymazać tych wszystkich wspomnień,
widywać go na uczelni i zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Po prostu
niemożliwe. – Podkurczyłam kolana i oparłam na nich brodę. Ściana nagle stała
się bardzo interesującym obiektem do wpatrywania.
- Nie mówię, że teraz, ale powoli
wyjdziesz z tego, przyzwyczaisz się – powiedział spokojnie.
- Mam pozbyć się uczuć i stać się zimna,
tego chcesz? – zapytałam. – Adam to część mojego życia, część mnie –
powiedziałam ze łzami w oczach, które szybko starłam. Nie zamierzałam się znowu
rozklejać przy Kubie.
- Daj sobie trochę czasu, przemyśl to.
Jesteś wolna i możesz robić, co chcesz, a jeśli komuś to przeszkadza to ma
problem, po prostu. – Skrzywiłam głowę i pokiwałam nią przecząco.
- Nie, Kubuś – odparłam. – To tak nie
działa. Nie chciałbyś mieć czasem kogoś, do kogo możesz zwrócić się z każdą
sprawą, kto o tobie myśli, pamięta, zawsze wysłucha, doradzi, przytuli?
- Do tego nie potrzeba związku –
odpowiedział krótko i wzruszył ramionami. – Na dłuższą metę średnio się takie
układy sprawdzają.
- Czyli, twoim zdaniem, mam powiedzieć
Adamowi, abyśmy zostali przyjaciółmi po tym wszystkim co było między nami? –
zapytałam z lekkim wyrzutem w głosie. Działał mi na nerwy, ale na chwilę obecną
był jedyną osobą, która znała moją sytuację.
- Tego nie powiedziałem. – Pokręcił
głową. Otworzył już usta, aby powiedzieć jeszcze coś, ale przerwał mu dzwonek
do drzwi.
Kuba poderwał się z miejsca i pobiegł do
korytarza, a ja, nie mając nic innego do roboty, poszłam za nim. Anita i Luśka
z czegoś się śmiały, ale początkowo nie dało się z nich wyciągnąć, o co chodzi.
Ta młodsza niemal uderzała głową w ścianę na klatce schodowej, a Leokadia
skryła twarz w dłoniach i próbowała zahamować wybuch śmiechu.
- One piły coś wcześniej? Albo teraz? –
zapytałam Kubę, obok którego stałam. Wzruszył ramionami. Chyba tak samo jak ja
zastanawiał się, co zaszło.
- Nie – powiedziała Luśka, gdy już
trochę się uspokoiła. – Masz bardzo miłych sąsiadów, Kuba.
- Zwłaszcza sąsiadkę – powiedziała Anita
i znów dostała ataku śmiechu.
- Słucham? – Jakub był zdziwiony.
Wciągnął obie do środka i zamknął drzwi. – Psujecie mi wizerunek! – Niemal
krzyknął Kuba.
- Wcale nie! – odgryzła się Anita dość
oburzonym tonem. – My tylko pomyliłyśmy piętra. Ale ta twoja sąsiadka spod
szóstki jest naprawdę bardzo ładna, wiesz?
- No proszę, mam chyba konkurencję –
powiedział Kuba, a wszyscy się roześmialiśmy wyobrażając sobie walkę o
sąsiadkę. Weszliśmy do pokoju i rozsiedliśmy się na wolnych miejscach.
- Co wam tak wesoło? – zapytał Piotr, a
wtulona w niego Emi spojrzała na nas z zaciekawieniem. Miki oderwał na chwilę
wzrok od Julii, ale później stracił zainteresowanie nami.
- Anita ma nową dziewczynę –
powiedziałam trochę na wyrost. Znów parsknęliśmy śmiechem.
- Jeszcze nie – odpowiedziała. – Ale kto
wie, co los nam ześle.
- Widzisz Kuba, chyba będziesz musiał
obejść się smakiem – powiedziała Luśka dość bezczelnym tonem.
- Na co mi jakaś sąsiadka, skoro mam
ciebie? – zapytał szczerząc zęby i spojrzał na moją bliźniaczkę. Momentami
przestawałam ogarniać ich relację.
- I tu się zdziwisz, bo twoja sąsiadka
ma całkiem przystojnego brata. – Anita uśmiechnęła się do Luśki.
Kuba nie chciał tego komentować, więc
wyszedł do kuchni, aby zrobić drinki, a ja rozsiadłam się pomiędzy Anitą i
Luśką.
- Nie wiecie może czy sąsiedzi z dołu
nie mają może jeszcze jednego brata? – zapytałam właściwie, aby przerwać
panującą ciszę.
- Mogę iść zapytać – powiedziała Anita,
a zaraz po tym wstała. – Idziesz ze mną?
- Wiesz co, może jutro to ogarniemy –
powiedziałam. Nie miałam zamiaru iść z nią do sąsiadów z wizytą zwłaszcza, że
byli to obcy ludzie, którzy zapewne też chcieli mieć trochę spokoju.
- Możecie być trochę ciszej, bo Julę
boli głowa? – zapytał Miki. Po prostu wpadł pod pantofel, a mieszkanie Kuby
było zdecydowanie zbyt małe na tyle osób.
- Spoko, możemy iść do kuchni –
powiedziała Anita. W tym momencie wyobraziłam sobie siedem osób w tym małym
pomieszczeniu i trochę mnie to przeraziło.
Ewakuowaliśmy się do kuchni, gdzie Kuba
robił drinki, a w pokoju zostały Mi i Jula, które sprawiały wrażenie
zmęczonych. Usiedliśmy ściśnięci, na zmianę po obu stronach ściany, a każdy z
nas dzierżył w dłoni szklankę. Piotr i Mikołaj nie pili alkoholu, a samą Colę.
Kuba przyniósł swojego słynnego laptopa
i słuchaliśmy najgłupszych piosenek, jakie tylko udało nam się znaleźć w
Internecie, w międzyczasie oglądając jakieś filmiki lub parodie teledysków. Z
Anitą śpiewałyśmy przeróbki KlejNut, a Luśka patrzyła na nas jak na idiotki,
szepcząc coś do Mikiego, który próbował śpiewać z nami.
- Czuję się jak na wiosnę na wyspie,
kiedy też tak ściśnięci siedzieliśmy – stwierdziła Anita. – I atmosfera
podobna. – Uśmiechnęła się. – Bardzo fajnie, że was poznałam. Mam pomysł.
- Jaki? – zapytał Kuba, a ja spojrzałam
na nią z zainteresowaniem.
- Zagrajmy w „Prawda czy wyzwanie” –
powiedziała.
- Jestem za – odpowiedział jej chór
głosów. Luśka początkowo nie chciała grać, ale pod naciskiem moim i Mikołaja
się zgodziła.
Przez jakiś czas wszyscy wybieraliśmy
prawdę i opowiadaliśmy o wielu rzeczach z przeszłości, niektórych naprawdę
głupich. Opowiedziałam o moim pierwszym bieganiu z Pawłem i o tym, jak to
zdolny Kuba rzucił mi kartkę z numerem w tramwaju. Luśka opowiedziała o swoim
byłym chłopaku Radku i zastaniu go w łóżku z byłą przyjaciółką, Kuba otrzymał
mnóstwo pytań na temat Daniela (który na przykład miał dwadzieścia czarnych
garniturów), Anita wymieniła z imienia listę swoich byłych chłopaków i
dziewczyn, a Piotr został zapytany na przykład o to, jak poznał Mi, jak
wyglądała ich pierwsza randka. Miki opowiedział między innymi, że poznał Luśkę
dlatego, bo miał akurat wizytę u jej ojca lekarza, a także powiedział dość
oczywistą rzecz, że z naszej piątki najbardziej podoba mu się Julia.
Później Anita przełamała zwyczaj
zadawania pytań i wybrała wyzwanie od Luśki. Moja bliźniaczka myślała przez
dłuższą chwilę nad zadaniem, szepcząc coś do Mikołaja przy okazji. Chyba pytała
go o radę, ale nie wnikałam.
- Anito, znajdź w tym mieszkaniu coś, co
pogrąży Kubę i sprawi, że wszyscy zmienimy zdanie na jego temat.
- Przyjmuję – powiedziała moja młodsza
siostra, po czym wstała i udała się na wycieczkę. Wyszliśmy za nią i
ustawiliśmy się wzdłuż ścian. Najpierw zajrzała do łazienki, ale wyszła po
krótkiej chwili (i nawet się nie zacięła!) i skierowała się do pokoju.
Otwierała kolejno wszystkie szafki i przeglądała wszystko, co się w nich
znajdowało. Z jednej z nich wyjęła damskie, koronkowe stringi, a z drugiej
czasopismo, które zdecydowanie było kierowane do dorosłych facetów, a na
okładce wdzięczyła się naga kobieta. Założyliśmy, że Anita wykonała zadanie, bo
Kuba nawet się zaczerwienił, co w jego przypadku oznaczało bardzo dużo.
Następną osobą był Piotr, który dostał zadanie, aby puścić w pokoju piosenkę,
której najbardziej nie lubi Emilia. Z Luśką już prawie się zakładałyśmy, że
tego nie wykona, bo jest pod pantoflem, ale dzielnie sprostał zadaniu i puścił
Crazy Froga, ale Emilia już spała na łóżku obok Julii i się nie obudziła.
Mikołaj dostał zadanie, aby zagrać na gitarze jakąś serenadę i to zrobił, a
wyszło mu to całkiem zgrabnie. Kolejna byłam ja i obawiałam się bardzo tego
zadania, bo Mikołaj i Luśka długo dyskutowali co mi zadać, jednocześnie niemal
się kłócąc.
- Maja, wyjdziesz na chodnik przed blok
i masz za zadanie przez trzy minuty krzyczeć, że kochasz Kubę. – Pokręciłam
głową. Oni chyba na głowę upadli. Założyłam trampki i wyszłam z mieszkania, a
oni poszli za mną.
- Kuba, kocham cię! – krzyknęłam po raz
pierwszy. Starałam się oddalić dostatecznie od bloku, aby nikogo nie budzić,
ale ulicą przechodzili jeszcze jacyś ludzie i patrzyli na nas bardzo dziwnym
wzrokiem. Zastanawiałam się, czy nie ma wśród nich moich znajomych i miałam
ogromną nadzieję, że nie pojawią się jakieś plotki.
Czułam, że mam zdarte gardło, gdy
Mikołaj powiedział, że trzy minuty minęły i mogę skończyć. Kolejne zadanie
dałam Kubie, który zatańczył w ciasnej kuchni Macarenę, a później zdjął
koszulę.
- Iiiiiiii! – zapiszczała Anita.
- Moje oczy! Ała! – jęknęła Luśka i
schowała głowę gdzieś między ramieniem Mikołaja, a szafką
- Dawaj, dawaj! – Skandowałyśmy z Anitą,
aby zdjął jeszcze więcej. Wyciągnęłam z kieszeni garść drobniaków i rzuciłam
nimi w Kubę.
- Nie, proszę – powiedziała Luśka. – Nie
chcę stracić wzroku!
- Weź nie strasz gości – dodał Miki.
Piotr wyciągnął głowę przed siebie i
skierował ją do pokoju.
- Mi! Jula! Kuba się rozbiera – wykrzyknął,
ale dziewczyny spały chyba tak mocno, że się nie obudziły.
Specjalnie nie dawałam zadania Luśce, aby to
Kuba jej je wymyślił. Potraktował ją bardzo łaskawie i musiała tylko zaśpiewać
jakąś kolędę wychylając się przez okno. Szczerze mówiąc, współczułam sąsiadom,
ale nie zamierzałam im przerywać.
Wkrótce też skończyliśmy wszelakie gry i
zabawy i znów usiedliśmy w kuchni, dopijając ostatnie drinki, które już
właściwie składały się tylko ze Sprite’a. Zeszło nam szybciej, bo w
międzyczasie do picia dołączył się Piotr.
- Mam jedno miejsce wolne u mnie w
mieszkaniu – powiedziałam. – Więc jeśli ktoś chce spać w komfortowych warunkach
to zapraszam.
Myślałam, że Luśka pierwsza przystanie
na tę propozycję, w końcu lubiła wygodę, a dzielenie łazienki z pięcioma innymi
osobami zdecydowanie do niej nie pasowało. Zamiast niej zgłosiła się Anita i
postanowiłyśmy się zbierać. Było już późno, więc żaden tramwaj już nie jeździł.
Do mojego mieszkania były mniej więcej dwa kilometry, ale musiałyśmy i tak
jakoś się tam dostać, więc właściwie nie przejmowałyśmy się odległością.
- Co tam słychać u Adasia? – zapytała
Anita radosnym głosem. Miałam ochotę wbić ją w chodnik za to, że mi
przypomniała. Naprawdę, chciałabym o nim nie myśleć, ale jak w takiej sytuacji
mam być spokojna?
- Bardzo dobrze, zerwaliśmy –
odpowiedziałam tonem mojej nauczycielki historii, która miała w zwyczaju mówić
„bardzo dobrze, trzy minus” po odpowiedzi ustnej na lekcji.
- I jak się z tym czujesz? – zapytała.
Kolejna osoba, która miała zamiar doprowadzić mnie do szewskiej pasji.
Zacisnęłam pięści i skrzywiłam się mimowolnie.
- A nie widzisz? Kijowo, ale stabilnie.
– Wzruszyłam ramionami.
- Może musi minąć trochę czasu, abyście
sobie uświadomili, co jest dla was ważne? – zastanowiła się Anita. – Przemyślicie
to wszystko, a potem wrócicie do siebie.
- O ile wrócimy – powiedziałam bez
entuzjazmu. – Jak na razie nie widzę tego.
- Widzisz, aby zniszczyć potrzeba
niewiele, ale aby odbudować musicie się oboje postarać. – Kolejne mądre i
trafne słowa. Mimo, że przyswajanie informacji przeze mnie było na chwilę
obecną dość słabe, bardzo dobrze rozumiałam sens tych słów i chciałam wierzyć,
że więcej tego błędu nie popełnię.
- Teraz już to wiem, ale wtedy było
inaczej – powiedziałam. – To był impuls, nadal nie wiem, dlaczego to zrobiłam,
a tym bardziej, jak to odkręcić.
- Każde wydarzenie czyni cię silniejszą,
nie ważne czy to jest sukces czy porażka. Wszystko będzie miało jakieś
przełożenie w przyszłości, na pewno coś na tym zyskasz. – Ton mojej młodszej
siostry wskazywał na to, że była pewna tego, co mówi.
Miała rację, ale dziwnie było mi słyszeć
porady takiego rodzaju od osoby młodszej ode mnie i w dodatku od Anity. To była
jakaś abstrakcja, nie znałam jej wcześniej od tej strony.
- To wszystko zależy od tego, jak to się
na mnie odbije – stwierdziłam. – Wiesz, teraz mam co robić, praktycznie cały
czas jestem w biegu, więc właściwie nie powinnam mieć czasu na rozmyślania i
dołowanie się. Ale później wyjedziecie i zostanę sama. A wtedy może być różnie
– dodałam ponuro.
- Nie martw się – powiedziała Anita, tym
swoim specyficznym, radosnym tonem. – Kuba nauczy nas teleportacji i będziemy
mogli się spotykać częściej.
- Nie mogę siedzieć wam cały czas na
głowie – powiedziałam dość smętnie. Sama nie wiedziałam co mam robić, ani czy
chcę spędzić z tymi ludźmi więcej czasu niż to konieczne. – Mam ostatnio
wrażenie, że powoli wszyscy mamy siebie dość.
- To pewnie przez ten stres, bo nie
wiemy, co będzie jutro, pojutrze czy za tydzień. – Anita mówiła to dość pewnym
tonem.
- A ty? – zapytałam z ciekawości. Może
znajdę rozwiązanie mojej sytuacji? – Najłatwiej przyjęłaś tę wiadomość do
siebie i radzisz sobie z tym chyba najlepiej. Jak to robisz?
- Ja? – zastanowiła się i podrapała się
po głowie. – Lubię adrenalinę, wreszcie coś się dzieje, nie siedzę sama w domu.
Więc podoba mi się ta sytuacja.
Na tym zakończyłyśmy tę rozmowę, bo
dotarłyśmy do mojego bloku. Winda wyjątkowo działała, co było rzadkim
zjawiskiem. Stała na ósmym piętrze, więc wcisnęłam przycisk, aby ją przywołać.
- Pójdę schodami – powiedziała Anita. –
Mam klaustrofobię i tak niezbyt mi się widzi teraz jechać windą.
- Naprawdę? – zapytałam. – Ja kiedyś
miałam lęk przestrzeni, że bałam się zejść po schodach.
- Zbyt często zacinam się w małych
pomieszczeniach, więc wolę nie ryzykować. – Uśmiechnęła się, a mi na myśl
przyszły windy w OiO i w Gmachu B, których się bałam. – Na którym piętrze
mieszkasz?
- Na dziewiątym – powiedziałam. Anita
zaczęła wchodzić po schodach, a ja poczekałam chwilę i wsiadłam do windy.
Spotkałyśmy się pod moimi drzwiami. Moja
siostra miała całkiem niezłe tempo, skoro czekała już na mnie na górze.
- W tej windzie było światło? – zapytała
Anita.
- No, zawsze jest – powiedziałam dość
zdziwiona.
- To mogłam nią jechać, dlaczego mi nie
powiedziałaś? – powiedziała z wyrzutem Nita. Momentami przestawałam ogarniać
jej myślenie. Cały czas mnie zaskakiwała.
Weszłyśmy do mieszkania, starając się
nie obudzić ciotki. Zdjęłyśmy buty i poszłyśmy do mojego pokoju. Rozłożyłam
łóżko i odsunęłam je trochę od ściany. Często nocowałam znajomych, więc
wiedziałam, że we dwie spokojnie się wyśpimy.
Poprosiłam Anitę, aby wybrała sobie coś
z mojej szafy do spania, a sama wyszłam do kuchni, aby przygotować gorące
mleko, na które obie miałyśmy ochotę. Było dość późno i w zasadzie powinnyśmy
iść spać, ale nie przeszkadzało nam to zupełnie w rozmowach.
Przez te kilka godzin zdążyłam poznać
cały życiorys Anity, dowiedzieć się, jakie wady mieli jej byli faceci i byłe
dziewczyny, a jakie zalety posiada Inez. Chociaż podobno w ich związku też
ostatnimi czasy nie było zbyt ciekawie i, zdaniem mojej młodszej siostry,
dobrze, że mają teraz kilka dni przerwy. Doszłam po raz kolejny do wniosku, że
nie bierze na poważnie związków, a traktuje je raczej jako formę zabawy, a przy
okazji ewentualne wsparcie i przyjaźń. W niektórych aspektach byłyśmy do siebie
podobne, ale miałam wrażenie, że moje myślenie było bardziej dojrzałe.
To znaczy, nadal nie wystarczało, aby
być z kimś na dłużej i byłam tego teraz świadoma. Po tych kilku godzinach już
sama nie wiedziałam, co czułam i co nadal czuję do Adasia, a jaka relacja wiąże
mnie z Pawłem. Anita była za tym, abym wróciła do tego drugiego. Próbowałam jej
to wyperswadować i uświadomić, że to była tylko jednorazowa przygoda, a uczucie
wygasło, ale miałam wrażenie, że okłamuję samą siebie.
Z drugiej strony zależało mi na tym, aby
Adaś mi wybaczył i aby wrócić do tego, co było między nami przed wyjazdem. Ta
chemia i ten dreszcz, gdy przypadkowo mnie dotknął, jego głos i spojrzenie.
Uśmiech, gdy przerywaliśmy na chwilę pocałunek i mina, gdy próbowałam mu
wytłumaczyć jakieś trudne zagadnienie, a on tego nie łapał. Nasz związek nie
trwał długo, ale jednak zostawił we mnie część siebie i nie zamierzałam tak
łatwo się poddawać.
Chociaż z drugiej strony, nie wiedziałam,
czy ta walka jest jeszcze czegoś warta…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz