środa, 29 kwietnia 2015

Tytułem zakończenia...


Prawdę mówiąc pomysł na to opowiadanie wziął się trochę z "życia". Było sobie kiedyś pięć takich dziewczyn, które stały się dla siebie siostrami. Opisywałyśmy to kilkakrotnie, czasami nawet z nimi, pisałyśmy we trzy, cztery osoby (hah, ta jedna wersja, gdzie nasza piątka uczęszcza do Uniwersytetu Magicznego chyba jeszcze gdzieś istnieje w blogosferze xD).

Nie ukrywając, faktycznie i ja i Mazz należałyśmy do tej piątki.
Choć po tak wielu latach jedyne co łączy dziewczyny z ich niejako "pierwowzorami" to miasta.
Poznań, Gdańsk, Wrocław, Kraków i Warszawa. Miasta, niektóre inicjały (M.F., L.R., oraz E.S., choć w tym przypadku imię Emilia nasza bohaterka odziedziczyła po swoim pierwowzorze). Niezbyt wiele zostało, reszta jest już fikcją literacką, bo życie moje nie pokrywa się z życiem Luśki, a życie Mazz nie pokrywa się z życiem Mai.

I tak szczerze mówiąc, to Mazz zmusiła mnie, aby napisać tę całość. Był sobie rok 2012, początek, pewnie jeszcze sroga zima, gdy zaczęłyśmy to pisać. Skończyłyśmy w 2013, jak dobrze pamiętam, gdy tramwaje już dawno nie jeździły przez ulicę Towarową w Poznaniu. Dziś jest rok 2015, a jeśli chodzi o tom II... Przyznaję, z mojej winy kwestia tomu II (choć jest rozpisany i zaplanowany w 75%) leży i kwiczy, bowiem nie mogę się przekonać do powrotu do Luśki.
Przyznaję, zajęłam się czymś innym, co siedzi w mojej głowie kilka lat dłużej niż Dziesiątki Uśmiechów, i też tu będzie można mnie znaleźć: Dziedziczka Podziemia.

Mazz mnie zabije za tę notkę. xD A może jednak nie...?

Ale właśnie! Mamy ogromną prośbę. Jeśli ktokolwiek to czytał, a sądzimy, że czytał, patrząc pod uwagę ilość odwiedzin, itd, to prosimy, aby napisał, co sądzi, co mu się podobało, co nie, itd.
To nie jest dużo. Nie wołamy o komentarze pod każdym rozdziałem z opinią, ale to już jest KONIEC. Koniec, ostatnia notka i koniec! Zatem myślę, że nie prosimy o dużo, jeśli chciałybyśmy przeczytać opinie ewentualnych czytelników na temat całości.
Za każdą będziemy bardzo wdzięczne, bowiem tylko dzięki takim opiniom możemy dalej pracować nad sobą i swoim pisaniem, eliminować wady i rozwijać to, w czym czujemy się dobrze - i co nam wychodzi.
Może także pomogłoby nam to zmotywować się do dalszego pisania Uśmiechów, bo zarówno ja, jak i Mazz, coś tam już mamy, ale nieskończone. 

Pozdrawiam
Lai.

PS: Mazz dopisze się później.
PS2: Kuba jest świetny, ale to od początku wiedziałyśmy. Kacper skradł nam serca, gdy tylko się pojawił (w pierwszym i ostatnim rozdziale). I choć pojawił się niewiele razy, to to wystarczyło, abyśmy kompletnie oszalały na jego punkcie. xD
Mikołaj jest osobną historią i jest bohaterem, w którego stworzenie włożyłam serce. I w sumie chyba jednym z dwóch najważniejszych bohaterów, jakich kiedykolwiek stworzyłam w jakimkolwiek opowiadaniu.

 Ważne informacje od Mazz w ramach sprostowania:
  • Nie chce mi się pisać długo (dwa koła i termin przejściowy projektu w tym tygodniu miałam, nooo...), ale parę rzeczy muszę napisać.
  • Lai mnie zabije.
  • Inicjał J. M. - W.  też jest zgodny!
  • A Uniwersytet Magiczny pisałyśmy nawet w piątkę!
  • Pisać zaczęłyśmy w marcu 2012, gdy w Gdańsku zaczęło robić się ciepło. Sam pomysł na to, aby coś napisać pojawił się gdy jechałam tramwajem Konstal 105Na w butach na wysokim koturnie i wywracałam się na zakrętach i przy hamowaniu. Scenę możecie kojarzyć z rozdziału drugiego - od tego się wszystko zaczęło ;)
  • Lai, nie mów, że coś już masz, bo nie masz! A do czytelników zwracam się z ogromną prośbą: szukamy motywacji, aby pisać dalej! Jeśli będziecie ładnie komentować (xD) to istnieje możliwość, że wrzucę pierwszy rozdział drugiego tomu... A potem to już Lai molestujcie :D Aktualnie kleję rozdział 3.M. (czyli tak jakby piąty) i bardzo mi się podoba pisanie go.
  •  Głównie ze względu na Kacpra. Tak. Zdecydowanie ze względu na Kacpra.
  •  A odnośnie jakiejś dalszej/innej twórczości etc. to "wyjdzie w praniu". Być może zacznę wrzucać gdzieś "Wronę", ale wszystko się okaże.
 Pozdrawiam,
 Mazz


 A na koniec mały spoiler:

 [Maja]
– To co robimy? – Mrugnął do mnie okiem.
- Nigdy nie byłam w Toruniu – odpowiedziałam. – Może pokażesz mi miasto?
- Jak chcesz, ale nie wiem czy jest tu coś ciekawego… - Zamyślił się.
- Zbyt wiele słyszałam o pięknie Torunia, żeby uwierzyć, że nie ma nic ciekawego… - Wyszczerzyłam zęby.
- Mój pokój jest ciekawy – stwierdził i zamrugał oczami. Rozejrzał się po pokoju i wyciągnął rękę do przodu. Drzwi szafy rozsunęły się, a do niej zaczęły wlatywać ubrania rzucone wcześniej na krześle. W trakcie lotu same się składały w idealnie równą kostkę. Marzenie, jeśli idzie o sprzątanie. – No nie powiesz, że nie?
- Kacper…! – warknęłam. [...] Dzisiaj był po prostu kimś, komu chciałam się wygadać, a niekoniecznie flirtować, co dzisiaj mogłoby skończyć się w łóżku.
- No co? – spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Nie kontynuowałam tej prowadzącej do niczego dyskusji, tylko patrzyłam na niego spode łba. – Dobra, dobra, idziemy na spacer, skoro tak bardzo chcesz.


Lai: A to ja też coś wrzucę, aby udowodnić, że mam! xD

- Słuchaj, mam sprawę... - zaczął, a ja automatycznie przestałam dalej śnić na jawie. Uderzyłam czołem w lodówkę. Jak mogłam mieć nadzieję, że Kuba chce po prostu pogadać?! - Miśka usiłuje mnie zabić. Rozumiesz, wciąż myśli o Adamie, wkurza się na każdą napotkaną osobę, a na mnie to się chyba naprawdę uwzięła. - Cóż, trudno jej się dziwić. - Może ją gdzieś wyciągniemy, co?
- A dlaczego myślisz, że na moje wyciąganie odpowie?
- W końcu jesteście bliźniaczkami, nie? - W telefonie zaszumiało, gdy Kuba westchnął ciężko w mikrofon. - Może byś wpadła i spróbowała przemówić jej do rozsądku. Martwię się o nią.
Miałam pozostać nieugięta, ale ostatnie zdanie mnie przekonało. Kuba potrafił być słodki. Zastanowiłam się przez chwilę. 
- A może zrobimy tak, że wy wpadniecie do mnie. Przy okazji moglibyśmy wyciągnąć Mikiego i przekonać jego rodziców, że nie jesteśmy zdemoralizowaną młodzieżą, która pali, pije i ma swoją własną plantację marihuany. Mam wrażenie, że takie mają o nas zdanie... Nieco krzywdzące, nie?
- Jasne. Plantacja marihany jest strasznie nieopłacalna. Już bym wolał przemycać kokainę.
Boże, widzisz i nie grzmisz. Wystukałam czołem We Will Rock You. Lodówka wyraziła swoją dezaprobatę.
- Luśka, co tak hałasuje?

&

Miki słuchał Kuby, jakby ten był jakąś wyrocznią, zaś Kacper usiłował nie spaść z krzesła.
- Jeśli na pierwszej randce ją przelecisz - zaczął Kuba - to na drugiej będziesz już zaręczony. Ślub planuje na trzecią, broń Boże się na niej nie pojawiaj. 
Zgromiłyśmy go spojrzeniem.

3 komentarze:

  1. Zostałaś/eś nominowana/ny do LBA, więcej informacji tutaj:
    http://nadprzyrodzona-moc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, w końcu mam czas, żeby komentarz napisać. Prawdę powiedziawszy zabierałem się już do tego kilka razy, ale za każdym właśnie razem coś było nie tak.

    Zacznę od tego, że pierwszy raz przebrnąłem do końca w czytaniu książki na blogu. Pierwszy raz było to coś co mnie wciągnęło na tyle mocno, żeby czekać - czasem i poganiać bo już nie mogłem wytrzymać :P - a z natury jestem bardzo niecierpliwy. Mało? Dodam, że kompletnie nie przepadam za tym gatunkiem, a to mnie wciągnęło pomimo tej niechęci.

    Macie lekkie pióro, świetnie przechodzicie między scenami, świetnie odgrywane są role bohaterów. Naprawdę kawał dobrej roboty, a skoro ma być więcej... TO SIĘ POŚPIESZCIE!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam zupełnie inną prośbę: Czy mogłabym liczyć na zerknięcie okiem na ostatni rozdział i szczere słowa krytyki? Bardzo tego potrzebuję
    www.kuroshitsujizbior.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy